Może horoskop mamy w genach?
Mówimy, że „planeta A tranzytuje planetę B”. Planeta A znajduje się w pewnym momencie realnie na niebie, zaś planeta B to tylko „wspomnienie”, tzn. ta planeta w określonym miejscu była dawniej, na przykład podczas czyichś narodzin. Dzisiaj możemy ją oglądać tylko na wykresie, w horoskopie urodzeniowym. A jednak ta dawna, urodzeniowa pozycja planety jest ciągle ważna i znacząca.
Otóż żyjemy i działamy tak, jak byśmy w pewien sposób nosili w sobie pozycje planet, które były na niebie przy naszych narodzinach. Jak byśmy mieli je gdzieś w sobie zapisane, nie wiem, może w genach? Albo w jakimś tajemniczym „polu”, w którym jesteśmy zanurzeni. I nasze życie wygląda tak, jak by jakiś mechanizm wciąż porównywał obecne realne położenia planet z tymi, które nosimy w sobie. To bardzo dziwne zjawisko i nieustająco mnie zdumiewa, że tak jest naprawdę!
Kiedy planeta A tranzytuje Twoją urodzeniową planetę B, wtedy w Twoim wycinku świata, w Twoim życiu rosną, wzmagają się i wzmacniają wpływy zarówno planety A jak i B. (Oczywiście, A i B mogą być tą samą planetą! – co nie zmienia naszych rozważań.). Na czas trwania tego tranzytu zmienia się Twoja konstrukcja psychiczna, charakter i usposobienie, a także zmienia się prawdopodobieństwo zachodzenia pewnych zjawisk.