Miliony lat pracy nad sobą, tworzenie takiej, a nie innej krystalicznej postaci, dojrzewanie w różnorodnych warunkach, gromadzenie przez cały ten czas energii czerpanej ze wszystkiego na ziemi i niebie – to wizytówka kamieni. Odzwierciedlają cały kosmos, podlegają wpływom planet, w zależności od konstrukcji, od wzajemnej harmonijnej wibracji.
– Ale uproszczeniem jest przypisywanie kamieni znakom zodiaku. Kamienie związane są z planetami i to ich wibracje w sobie zawierają – tłumaczy Ewa Maria Kamińska, znawczyni kamieni szlachetnych i półszlachetnych.
Wie, co mówi. Od zawsze interesowały ją sprawy tajemne, więc kiedy nadarzyła się okazja, aby tłumaczyć kursy Kirsten Helming, która przyjeżdżała z Danii, ucząc w Polsce mowy kamieni, uczyniła to z ochotą.
Przez kilkanaście lat nauczyła się o kamieniach niemal wszystkiego, potem sama zaczęła stosować wskazówki zawarte w kursach Kirsten i pogłębiać wiedzę dotyczącą litoterapii (tak właśnie nazywa się leczenie kamieniami). Dziś jest fachowcem w tej dziedzinie. Chce tę wiedzę przekazywać innym, tym bardziej że Kirsten, która potrafi rozmawiać także ze zwierzętami i ma z tym pełne ręce roboty, scedowała na nią temat kamieni i dała błogosławieństwo na kursy w Polsce. Ponieważ pani Ewa zna się przy okazji również na paru innych psychotronicznych dziedzinach, m.in. na numerologii, wie, że jest w ostatnim roku swojego numerologicznego cyklu, który to rok zdecydowanie nie sprzyja rozpoczynaniu poważnych przedsięwzięć. Czeka więc cierpliwie do jesieni, kiedy rok numerologiczny się kończy i wówczas takie kursy zacznie organizować.
Dotykanie wszechświata
Nie sposób opisać wszystkich zachwycających kamieni, jakie pani Ewa ma poukładane w swojej przepastnej szafce. Wyjmowane na stół powodują szok u oglądającego, że przyroda tworzy takie cuda, jak róża Inków, „rosnąca” w kopalniach srebra, czy lapis-lazuli z Afganistanu, nazywany „gwiaździstym niebem” i tak jak owo niebo w stepie wyglądający.
Mój szczególny zachwyt wzbudził sugilit, noszący nazwisko swego odkrywcy, Japończyka Sugi. Prezentuje wspaniałe przenikanie barw czarnej i fioletowej. Kamień jakby nie z tej planety. Bardzo trudny do zdobycia. Zawarty w nim fiolet pozwala „przekraczać bramy świadomości”, czerń zaś uziemia, abyśmy podczas wędrówek poza świadomością nie odfrunęli na zawsze. Aż chce się wziąć go do ręki i skorzystać z jego mocy.
– To konieczne. Musimy dotykać kamieni. Kiedyś zaproszono mnie, w ramach atrakcji, na spotkanie poważnych biznesmenów – opowiada pani Ewa. – Powiedziano mi, żebym za konkretną (niemałą zresztą) sumę nakupowała kamieni i przywiozła je ze sobą, a panowie dostaną je w prezencie od organizatora. Tak zrobiłam.
Na początku było trochę kpin i niedowiarstwa, litoterapeutka rozłożyła więc kamienie na stole i poprosiła, aby panowie zrobili trzy rundki wokół stołu i wybrali sobie te kamyki, które do nich jakoś przemawiają, które czują, że chcieliby mieć. A oni, z uśmiechem na ustach, tak zrobili.
– Po czym każdego z nich poprosiłam, żeby pokazał, co wybrał. Odżegnując się od wycieczek osobistych, opowiedziałam im o charakterze wybranych przez nich kamieni. Na sali nastąpiła mała konsternacja, koledzy tych, do których mówiłam, bili brawo i śmiali się, że tak trafnie oddałam ich charakter – z uśmiechem mówi pani Ewa.
Po spotkaniu wątpliwości biznesmenów się rozwiały, a litoterapeutka otrzymywała, od – w końcu bardzo racjonalnie myślących panów – nawet mejle z prośbą o spotkania indywidualne, ponieważ byli ogromnie zdumieni, że ich tak doskonale rozszyfrowała. Tymczasem to wszystko mówiły kamienie… A one nie tylko to potrafią!
Bezkres możliwości
Na przykład najlepszym lekarzem wśród kamieni jest turmalin. Specjalną jego odmianą jest turmalin arbuzowy polecany w niedomaganiach serca. Tak się nazywa, bo łączą się w nim dwa kolory: seledynowy i różowy, przenikając się wzajemnie. Prócz tego występują w przyrodzie turmaliny o różnych kolorach i zastosowaniach. Największy z zielonych mierzy 1 metr i ma 20 cm grubości. Wykopane w Brazylii gniazdo czerwonego turmalinu ważyło… 4 tony. Aby jednak korzystać z jego właściwości, wystarczy mieć parocentymetrową okruszynę. Zieleń turmalinu oddziałuje bowiem na sferę fizyczną – na mięsień sercowy, zaś jego róż na naszą psychikę, emocje.
– Nie wystarczy jednak kamień ustawić w gablocie, podziwiać go i w najlepszym razie odkurzać. Kamień ma zawartą w sobie moc, jest jakby akumulatorem, ale żeby tę moc z siebie wyzwolił, potrzebuje impulsu energetycznego. Taki impuls my mu dajemy – mówi Ewa Maria Kamińska. A prościej rzecz ujmując, to nasza energia uruchamia moc zawartą w kamieniu, wchodząc z nią w rezonans, i wówczas możemy korzystać z niej podczas choroby albo problemów.
Specjalistka opowiada dalej: – To nieważne, czy kamień jest bardzo drogi, czy pospolity. Ten podział jest istotny jedynie dla osób próżnych i jubilerów. Bowiem takie same właściwości, jak diament ma kryształ górski, rubin bez żadnych strat dla terapii można zastąpić granatem, szmaragd – fluorytem, szafir – akwamarynem… Co warto jeszcze wiedzieć o kamieniach? Z czego tworzyć domową mineralną apteczkę?
Dla ciała i ducha
Różowy kwarc jest kamieniem Wenus, czyli łagodnej miłości i bezpieczeństwa. Rubin reprezentuje miłość płomienną, związany jest z Marsem, wspomaga krążenie krwi, zaś w parach, które mają kłopoty z urodzeniem potomstwa, noszony przez mężczyznę, często tym kłopotom zapobiega. Karneol ma wpływ na kobiece narządy rozrodcze, daje uczucie stabilizacji, wnosi pogodę ducha. Kryształ górski to kamień, który zawsze dobrze mieć pod ręką jako klasyczny odpromiennik. Szczególnie interesująca jest jedna z jego odmian, barwiona w laboratorium na kolor niebieski metalik. Ten sposób barwienia podobno został przekazany w drodze channelingu. Ta farbowana odmiana kryształu górskiego zwana aqua aura crystal wiąże się z Atlantydą i delfinami.
Natomiast cytryn nazywany jest kamieniem egzaminacyjnym, ponieważ uspokaja, łagodzi stres, a przylepiony do splotu słonecznego ma dawać spokój na egzaminach, co pozwala skupić się na pytaniach, nie zaś na strachu przed oblaniem. Jest to także kamień dla astmatyków. Jeśli chwilę przed napadem duszności włożymy go (bezpiecznie za policzek) do ust, w wielu przypadkach zapobiegnie atakowi. Proponuję pójść na najbliższą giełdę minerałów, które wiosną na pewno zawitają do wielu miast, i wybranie swojego kamiennego ulubieńca, który ściskany w ręku doda nam energii, pozwoli uwierzyć w siebie i wzmocni nasz organizm.
róża Inków |
lapis-lazuli |
sugilit |
rubin |
różowy kwarc |
turmalin arbuzowy |
karneol |
kryształ górski |
aqua aura crystal |
cytryn |