Wago, jaka jesteś naprawdę?

Wenus zapowiada miłość, radość, wypoczynek, bogactwo, no i seks... Saturn tymczasem oznacza rygory, rozum chłodny aż do bólu, prawo surowe, nawet biedę! W końcu starość i śmierć. Same nieprzyjemności... Niektórych dziwi więc, że te planety spotykają się w Wadze – Wenus jest władczynią tego znaku, a Saturn jest w nim wywyższony. Jak ta mieszanka wpływa na Wagę?

Zacznijmy od jej nazwy. W języku polskim jest tłumaczeniem łacińskiej nazwy „Libra”, która z kolei jest przekładem ze starszego, greckiego terminu „zygon”. A w grece zygon symbolizuje nie tylko „wagę”, ale również „jarzmo”. Oznacza ono przedmiot składający się z bliźniaczych części, pasujących do siebie połówek – jak waga, która ma dwie szalki. Jak mąż i żona lub plemnik i jajo. Nie przypadkiem komórkę, która powstaje z ich połączenia, nazwano zygotą!

Wenus złączy, Saturn zwiąże…

Tym, co łączy te składniki w całość, jest uczucie: miłość, wzajemna namiętność albo przynajmniej poczucie wspólnego interesu. W astrologii takim łącznikiem jest Wenus. Ale związek to także więzy! Po wzięciu ślubu czy choćby zawiązaniu spółki nie można już się rozstać albo jest to trudne... Słowem, na tych, którzy się połączyli, zostały nałożone ograniczenia. A astrologicznym „fachowcem” od więzów jest Saturn.

…powstanie jedność

Jak widać, przejście od radosnego połączenia do dokuczliwych więzów dzieje się niepostrzeżenie. Zatem jeśli, Wago, chcesz ustanowić harmonijną całość z drugim człowiekiem, musisz przestrzegać zasad i zgodzić się na pewne restrykcje. Nie pobrykasz bowiem samowolnie! (Notabene specjalistą od „swobodnego brykania” jest Baran!). Przeplatające się wpływy Wenus i Saturna dobrze widać w życiu Wag.

Mają artystyczne zdolności (to wpływ Wenus), ale poszukują swojego stylu, czyli ścisłych zasad wyróżniających je od innych. A to już jest wpływ Saturna. Lubią się bawić (Wenus!), ale przestrzegają reguł i nie zatańczą poloneza krokiem oberka (Saturnowa dyscyplina im nie pozwoli!). Mają łatwy kontakt z ludźmi (dar Wenus), ale kiedy coś mówią czy głoszą, starają się innym nie wchodzić w paradę, więc nakładają sobie granice – a to nauka Saturna. Ot, prawdziwe z nich dyplomatki!


Wojciech Jóźwiak