Magia kamieni: poznaj dobra energię polnych kamieni
Kamienie polne przez miliony lat przebywały we wnętrzu ziemi, gromadząc w sobie wszystko, co tam się działo. Chcą nam o tym opowiedzieć i przekazać swoją moc! Jeśli trafimy do miejsca, gdzie jest ich bardzo wiele, mamy szansę na spotkanie się z odwieczną pamięcią ziemi. A to, że kamienie „rosną” w nieładzie, jest tylko pozorne, ponieważ leżą w miejscu, które na nie czekało. Jeśli znajdziemy się wśród wielu polnych kamieni, nie przenośmy ich, nie układajmy w krąg, bo być może zburzymy przepływ energii między nimi. Natomiast warto jak najdłużej wśród nich posiedzieć, by naładować się tą siłą.
Kamienie polne mają swoją wibrację i wytwarzają przyjazne dla nas pole energetyczne. Idź od kamienia do kamienia, nie śpiesz się. Można nawet przy nich przystanąć i przywitać się. Sprawdź, jak pachną, dotknij ich. Celtowie wierzyli, że każdy, kto zabrał kamień z pola i stale go nosił, zapewniał sobie nieziemską moc. Dlatego budowali kamienne kręgi i aleje, by czerpać z nich energię. Warto mieć w ogródku, na działce albo na balkonie choćby miniaturowy krąg z kamieni znalezionych na polu.
Wieś Kamionka - miejsce mocy
W Kamionce koło Torunia, gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie leżą kamienie. I duże, wyrastające przez dziesiątki lat z ziemi, i małe, które można schować do kieszeni. Grafitowe i ceglane, czarne i popielate.
– Przyjeżdżam każdego roku – mówi pani Anna z Bydgoszczy. – To moje miejsce mocy. Energia, jaka promieniuje dokoła od tych kamieni, wystarcza mi na cały rok. Mniejsze, na polach i drogach, zbieram dla przyjaciół. Bo kiedy daje się kamień, to tak, jakby dawało się zdrowie.
Mieszkańcy wsi mówią, że im silniejsze grzmoty podczas burzy, tym więcej kamieni z ziemi wychodzi. Nikt ich jednak wtedy nie zbiera. To święty zwyczaj, by zostawić je na jakiś czas po burzy w spokoju – wyjaśnia Aleksander Walczak, miejscowy gospodarz. – Bo nie można im przeszkadzać, kiedy wychodzą. Co innego, kiedy orzemy pole. Wtedy zbieramy je i układamy w kopczyki przy drodze. Kamienie przyciągają mnie jak magnes. Mam tutaj swój – pokazuje duży okaz leżący przy drodze. Wspomina, że kiedy go wykopano z tej łąki, miał kilkanaście lat, a kamień był bardzo mały. Na szczęście nikt go nie potrzebował i tak razem rosną i starzeją się. – Czasami myślę o nim jak o żywej istocie, którą traktuję jak „brata” – mówi w zadumie.
Wiele osób, które do wsi przyjeżdża, przyznaje, że ma tu „swój kamień”, przy którym odpoczywa i medytuje.