Mimo upływu lat nadal pamiętam tamtą wizytę...
Karola miała śliczną twarz i oczy z rzęsami jak przysłowiowe firanki. Pewnie chodzi jej o chłopaka – pomyślałam. Siedemnastoletnie panny rzadko zgłaszały problemy inne niż miłosne.
Rzeczywiście, dziewczyna od początku dopytywała się o jakiegoś Kazika. Układałam wróżbę przeświadczona, że idzie o kłótnię zakochanych, lecz karty pokazały coś bardziej dramatycznego.
Uciekaj, twój ukochany to bandyta
– Ciąża – stwierdziłam. – Jednak niech pani nie wiąże się ze swoim partnerem. Najlepiej w ogóle nie zawiadamiać go o ojcostwie. On panią krzywdzi i krzywdził będzie, a poza tym jest... – zająknęłam się, zastanawiając się nad właściwą interpretacją niekorzystnych arkanów – ...jeszcze złodziejem, mającym styczność ze zorganizowaną przestępczością czy już bandytą?
– Co mam robić? – popatrzyła na mnie ze strachem pomieszanym z nadzieją.
– Pomoże pani ktoś, do kogo żywi pani zaufanie – odparłam. – To kobieta. Dzięki niej wyjedzie pani daleko i za rok, dwa spokojnie się pani urządzi – zapewniłam, nie informując, że Karola raczej nie odnajdzie w sobie uczuć macierzyńskich. Przecież zawsze mogło się to zmienić.
Po kilku dniach, jakie minęły od wizyty dziewczyny, do gabinetu zgłosiła się energiczna, na oko trzydziestoletnia osoba. Jak się okazało, Iga, starsza siostra Karoli.
– Znowu ją pobił – oznajmiła. – W nocy uciekła do mnie. Przyznała się, że jest w ciąży. My mamy tylko siebie. Boję się, że Kazik będzie Karolę nękał, prześladował. Policja? Wolne żarty. Zgodnie z pani sugestią jedynym wyjściem wydaje się wyjazd do Anglii. Mam tam znajomych, na pewno znajdę pracę. Grunt, żeby uwolnić się od tego drania. Uda się?
Tarot potwierdził.
Kiedyś będziesz musiała wybierać
Po sesji rozmawiałyśmy sporo o planach Igi. Nasza znajomość powoli przerodziła się w przyjaźń. Mejlowałyśmy do siebie przynajmniej raz w tygodniu. Iga zainstalowała się w firmie koleżanki. Natomiast Karola siedziała w domu na brytyjskiej prowincji. Zła i sfrustrowana, nie potrafiła darować sobie wpadki. Obwiniała też Bogu ducha winne dziecko o wszelkie przyszłe niepowodzenia, zakładając, że macierzyństwo kompletnie zniszczy jej życie. Wtedy Iga poprosiła o następnego tarota.
– Karola jest po prostu za młoda – westchnęła, usiłując tłumaczyć siostrę. – Obawiam się, że zmarnuje to dziecko. Ja nie palę się do wyjścia za mąż, ale matką pragnęłabym zostać.
– Tak, możesz zaadoptować chłopca – uprzedziłam kolejne pytanie przyjaciółki. – Stanie się twoją największą miłością, dla której jednak za 8 do 10 lat świadomie poświęcisz bardzo ważne uczucie. Rezygnując z niego, możesz do końca pozostać singielką...
– Czy będę tego żałować? – zapytała po dłuższym milczeniu.
– W ostatecznym rozrachunku – nie sądzę – odparłam. – Ale nie będzie łatwo.
– Spróbuję – odrzekła krótko.
Kiedy Karola urodziła syna, Iga przejęła całkowitą opiekę nad siostrzeńcem. Karola zaś rozpoczęła pracę w etnicznej restauracji i po niedługim czasie uwiodła właściciela, Hindusa. Po Hindusie był Arab, po Arabie nieźle sytuowany Niemiec. Dziewczyna, przynajmniej w swoim mniemaniu, wypłynęła na szerokie wody. Malcem zajmowała się Iga, która powoli zaczęła tęsknić za Polską. Po czteroletniej emigracji postanowiła wrócić.
Czy potrafisz oddać dziecko do bidula?
Zakotwiczyła się w Warszawie. Owszem, bywali w jej życiu mężczyźni. Ich obecność nie miała dla Igi znaczenia do momentu, gdy pojawił się Filip. Mądry, błyskotliwy, cudowny. Kobietę trafił przysłowiowy piorun.
Szalona miłość wybuchła i rozwijała się w niesłychanym tempie. Sielankę zakłócał tylko jeden problem, niestety nie do przeskoczenia. Filip nie znosił dzieci. Zakochana kobieta stanęła przed wyborem: narzeczony albo przybrany synek.
Biologiczna mamusia, która aktualnie mieszkała w Kopenhadze, z całym spokojem doradziła dom dziecka. Ja powiedziałam, żeby Iga zamknęła oczy i wyobraziła sobie, jak odwozi Krzysia do państwowej placówki opiekuńczej. I jak go tam zostawia, przerażonego i samotnego.
Filip natychmiast poszedł w odstawkę. Odtąd Iga nie próbowała żadnych głębszych związków. Twierdzi, że nie są jej potrzebne. Ostatnio odwiedziła mnie uszczęśliwiona, bo Krzysztof dostał się na wymarzoną reżyserię.
Maria Bigoszewska
fot. shutterstock
Wydaje się nam, że mamy wpływ na swoje życie. To przecież my podejmujemy decyzje. Tyle że czasem możliwość wyboru ogranicza nam nasze własne serce i sumienie.