Praktyka to znana, piękna i wzruszająca, zwłaszcza gdy kolejny raz ślubuje sobie para, która przeżyła razem 30, 40 czy 50 lat. W przypadku celebrytów trudno jednak o taki wynik. A jeszcze trudniej oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi wcale o wzmocnienie małżeńskich więzi, a kolejny kaprys znudzonych sobą ludzi z nadmierną ilością pieniędzy i wolnego czasu.
Lew Lewy i Anna Panna uczcili cynowe gody
Sportowa power couple, czyli Anna (Panna) i Robert (Lew) Lewandowscy, niemal codziennie wystawiają na pokaz swoje luksusowe życie, na każdym kroku zapewniając swych obserwatorów, jak bardzo są szczęśliwi i jak się kochają. Niedawna 10. rocznica ich ślubu przeszła jednak niemal bez echa. Czyżby kłopoty w raju? Wręcz przeciwnie. Lewy z Lewą nie mieli czasu na słitfocie i wyznawanie sobie publicznie uczuć, bo przygotowywali wielki event – ponowny ślub z okazji cynowych godów.
Ceremonia numer dwa miała iście królewski rozmach i większy rozgłos niż ta sprzed dekady. Tym razem zamiast Serocka ślubną scenografią została piękna włoska Toskania. A i sama panna młoda wyglądała piękniej i młodziej niż 10 lat temu. Robert mógłby poczuć się, jakby brał ślub z zupełnie inną Anią. Nie można nie wspomnieć o drugiej białej sukni – koronkowym cudzie z odsłoniętymi plecami. Cena? Nie gra roli. Robert nie jest już kopaczem Borussi Dortmund. Stał się gwiazdą hiszpańskiej Barcelony, otarł się o Złotą Piłkę. Co prawda jego forma pozostawia wiele do życzenia, sponsorzy się sypią, a biznesy pary kuleją, ale wciąż stać ich na wypasioną bibę – taką, o której plotkarskie portale będą pisały przez ładnych kilka dni... zamiast o straconych trzech golach w meczu z Mołdawią.
Ze sławną parą przez trzy dni poza rodziną bawili się znani przyjaciele: Wojciech Szczęsny i Marina Łuczenko, Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska oraz raper Quebonafide. Ronaldo i Messi co prawda nie wpadli, ale nie zabrakło kolegów Roberta z FC Barcelona. „Państwo młodzi” zaprezentowali światu również swój drugi „pierwszy taniec” – zmysłową bachatę z akrobacjami, którą Ania trenowała z instruktorem od miesięcy. Jak się okazało, specjalnie na tę okazję. Wiemy to oczywiście z internetowych relacji. Bo choć nie zaprosili mediów, goście z nieodłącznymi telefonami postarali się, by każdy szczegół imprezy trafił do sieci, a obserwujący na Instagramie czy Tiktoku też mogli poczuć bijące od Lewych szczęście i miłość.