Jennifer Lopez wali się nie tylko małżeństwo, ale wszystko, co przez dekady zbudowała. Co widać w horoskopie urodzeniowym?

Idealistka, marzycielka, mitomanka

Źle się ostatnio dzieje u Jennifer. Wali się nie tylko jej małżeństwo, ale wszystko, co przez dekady zbudowała. Jeszcze niedawno była na szczycie, jej piosenki okupowały listy przebojów, a fani walili na koncerty. Ludzie uwielbiali ją, bo uosabiała amerykański sen. Biedną dziewczynę z nizin, która dzięki talentowi i ciężkiej pracy wyrywa się z blokowisk przestępczego Bronxu i osiąga sukces.

Przed laty wszyscy kupili ckliwą historię Kopciuszka, nie zastanawiając się nawet, czy jest prawdziwa. A wystarczyłoby spojrzeć w jej horoskop, by zauważyć, że Lopez, delikatnie mówiąc, lubi mijać się z prawdą. Jej Księżyc w ścisłej koniunkcji z Neptunem czyni z niej idealistkę i marzycielkę. Pomaga kreować taki wizerunek, jaki sobie wymyśli i jaki jej się najbardziej opłaca. Może dlatego nikt wcześniej jej nie zdemaskował. Zrobił to dopiero Uran, który znalazł się w opozycji z mitomańskim Księżycem i Neptunem gwiazdy. 

Ciosy od Urana i Plutona

Uran to kosmiczny burzyciel, wywraca do góry nogami to, co zastanie. Potrafi wynieść na piedestał, jak i z niego brutalnie strącić. Jest także patronem Internetu i to właśnie Internet, a konkretnie TikTok, przyczynił się do jej demaskacji. Zalały go nagrania wkurzonych Amerykanów, którzy mają dość wycierania sobie twarzy Bronxem przez gwiazdę pochodzącą z dobrego domu, która przez Bronx może kiedyś przejeżdżała. 

Ruszyła lawina. Pojawiły się zarzuty, że na płytach śpiewa za nią dublerka, że Lopez prywatnie jest wredna, arogancka i wyniosła. Ameryka się obraziła, a bilety na pierwszą od 5 lat trasę artystki promującą płytę „This is me… Now” i autobiograficzny film o tym samym tytule sprzedawały się tak źle, że odwołano występy.

Jennifer dostaje także bolesne ciosy od Plutona. Przechodzi on właśnie przez jej descendent, tworząc opozycję do Słońca. Jednocześnie jej progresywne Słońce znajduje się w koniunkcji z Plutonem. To jak podwójny Nelson, ciężki, transformujący tranzyt, który wywleka wszystkie sekrety i zmusza do konfrontacji z najtrudniejszą prawdą – o samym sobie.

Pluton działa na zasadzie wszystko albo nic. Zniszczył jej małżeństwo, zmienił fanów – którzy poczuli się oszukani – we wrogów, wpędził w życiowy kryzys. Czy się podniesie? Ma szansę, pod warunkiem, że wyciągnie z tego lekcję. Przyzna się do błędów, uzna własne porażki i od tej pory postawi na szczerość przekazu. Niech symbolem tej przemiany będzie tytuł jej ostatniej płyty: „This is me… Now”.

fot. na górze: Brian Friedman/shutterstock

Artykuł pochodzi z tygodnika "Gwiazdy mówią". Nr 35/2024 w sprzedaży od 28 sierpnia w kioskach lub prenumeracie