Pierwszy dał przykład Bill Clinton, który podczas wizyty w Irlandii „wpadł” na wesele Pata Howarda and Kelly Seamans. Odbywało się w jednej z sal ośrodka, w którym były prezydent Stanów Zjednoczonych spotykał się z przedstawicielami irlandzko-amerykańskiej organizacji charytatywnej. Bill Clinton, choć nie ma, jak pamiętamy, wielkiego wkładu w trwałość instytucji małżeństwa, życzył młodym szczęścia i zrobił sobie z nimi zdjęcie. Na ślub swoich fanów wprosili się Justin Bieber i Selena Gomez.
Kiedy spacerowali po plaży w Malibu, usłyszeli, że w jednej z knajp, w której właśnie trwało wesele, w kółko leci „One Less Lonely Girl”. Para postanowiła zrobić niespodziankę młodym, weszła na scenę, odśpiewała przebój Biebera i wzniosła toast za ich szczęście. A na weselu Frey i Grahama McAnally w Town Hall w Manchesterze zjawiła się Meryl Streep, która w pobliżu kręciła film „Iron Lady”. W ramach obchodów 60-lecia swojego panowania również Elżbieta II przybyła na ślub Johna i Frances. Królowa nie mogła przyjechać bez zaproszenia. Para, jak przystało na dobrych poddanych, wysłała je wprawdzie do jej królewskiej mości, ale nie spodziewała się, że zostanie przyjęte. To był najlepszy prezent ślubny, jaki dzisiaj dostaliśmy, opowiadali potem świeżo upieczeni małżonkowie.
A wy jakiego niespodziewanego gościa chcielibyście zobaczyć na swoim ślubie?
fot.shutterstock.com
Kazik Staszewski wystąpił po kielichu, ale wyciągnął wnioski. Spójrzmy w horoskop urodzeniowy muzyka
To miał być kolejny udany koncert Kazika Staszewskiego (Ryby) i Kultu, ale na scenie w Zielonej Górze nie wszystko poszło zgodnie z planem. Kazik śpiewał, jakby nadawał z innej planety: bełkotliwie, niewyraźnie i kompletnie obok melodii, gubił tekst, a niektóre piosenki próbował zaczynać drugi raz, jakby zapomniał, że dopiero co je wykonał. Przemowy między utworami też przejdą do historii żenady. Publiczność wychodziła, gwizdy zagłuszały muzykę.
Czytaj dalej >