Scott Fitzgerald i Zelda Sayre to najsłynniejsza para pokolenia lat 20. XX wieku. Byli piękni, utalentowani, zakochani w sobie i kochani przez miliony. Mieli przejść przez życie w blasku hollywoodzkich fleszy, przy odgłosie strzelających korków szampana. Jednak los napisał dla nich całkiem inny scenariusz.
Dam ci wszystko, co chcesz
Scott urodził się w St. Paul (Minnesota), w biednej rodzinie o irlandzkich korzeniach. Dorastając, wstydził się tego ubóstwa… Po latach wyznał w przypływie szczerości, że ojca kochał, ale nie mógł go szanować, natomiast matkę szanował, lecz nie mógł jej kochać.
Po wybuchu I wojny światowej Fitzgerald wstąpił do wojska. Został podporucznikiem i dzięki majętnym kolegom z oddziału poznał Zeldę, dziewczynę z wyższych sfer, o której w tamtych latach mówiono, że jest nie tylko najpiękniejszą, ale i najlepszą partią w Alabamie. Zapragnął jej do szaleństwa… Obiecał ukochanej, że już wkrótce będzie na tyle majętny, że zapewni jej wszystko, na co będzie miała ochotę.
Najpierw postanowił zostać reporterem, jednak pierwsze siedem redakcji odprawiło go z kwitkiem. Zaczął więc pisać książki, lecz wydawnictwa nie były zainteresowane jego propozycjami. W efekcie Zelda straciła wiarę w kochanka i odrzuciła jego zaloty, gdyż nie miał dosyć pieniędzy, żeby choćby w części zaspokoić jej kaprysy. Przez następne tygodnie Scott topił smutek w alkoholu. Kiedy wytrzeźwiał, postanowił, że nie odpuści! Znów zaczął pisać…
Jego pierwsza wydrukowana powieść, „Po tej stronie raju”, na poły autobiograficzna, nieoczekiwanie odniosła sukces, wywołując przy tym skandal. Przedstawiała bowiem obraz studentów, którzy zajmowali się jedynie przyjemnościami, a kierowała nimi chciwość i pragnienie dostania się do wyższych sfer za wszelką cenę. Skandal jednak jak zawsze się opłacił. Jeszcze w poprzednim, 1919 roku, dochody Scotta wynosiły 879 dolarów. W 1920 roku zarobił grubo ponad 20 tys. – jak na tamte czasy olbrzymi majątek. Zeldę przekonało to do małżeństwa i jeszcze tego samego roku odbył się huczny ślub modnej panny i modnego pisarza.
Ja też chcę być sławna!
Z roku na rok Scott stawał się coraz sławniejszy i… pożądany towarzysko. Zelda to uwielbiała – i oboje rzucili się w wir zabaw do upadłego. Szampan lał się strumieniami, a ich życie toczyło się na dwóch kontynentach: w Ameryce i Europie. Niemal każdy wieczór spędzali na przyjęciach i towarzyskich rautach, obracając się wśród takich sław, jak: Ernest Hemingway, Sinclair Lewis, Lilian Gish, Isadora Duncan, James Joyce...
Chociaż oboje kochali się szaleńczą miłością, w ich związku powoli pojawiały się pierwsze problemy. Największą z nich była zazdrość Zeldy o sukcesy towarzyskie i zawodowe Fitzgeralda. Nie chciała być cieniem swojego męża, rozpaczliwie walczyła, żeby zaznaczyć swoje miejsce w literackim świecie, w którym Scott stał się niemal bożyszczem. Pragnęła prześcignąć męża w sławie.
Wydała jedną powieść, „Save me the Waltz”, opartą na ich małżeństwie, co wzbudziło gniew Scotta, bo uważał, że tylko on może czerpać natchnienie z ich osobistego życia. Z czasem sceny zazdrości Zeldy stały się chorobliwe. On zamiast pisać, pił coraz więcej. Powoli popadał w alkoholizm.
Nie możemy ze sobą żyć
Namiętność, która ich łączyła, przybierała coraz straszniejsze i ciemniejsze barwy. Ich życiem wstrząsały nieustanne awantury, gwałtowne rozstania i pełne nadziei powroty, przerywane chorobami, które zaczęły dręczyć małżonków. W końcu w 1934 roku rozstali się definitywnie. Już nie potrafili ze sobą być. Choć swojego burzliwego małżeństwa formalnie nie zakończyli, zamieszkali osobno.
Scott w wieku 44 lat przegrał walkę z nałogiem. 21 grudnia 1940 roku zmarł powalony trzecim zawałem serca. Zelda, przejawiająca objawy choroby psychicznej – schizofrenii – od dawna wiele czasu spędzała w zamkniętych szpitalach. Siedem lat później, mając 47 lat, spłonęła żywcem, razem z ośmioma innymi pacjentkami, w czasie tragicznego pożaru Highland Mental Hospital w Asheville.
Scott i Zelda nigdy nie doczekali ogromnego sukcesu książki „Wielki Gatsby”, najsłynniejszej powieści Ameryki pierwszej połowy XX w. Fitzgerald osnuł ją na kanwie swojego życia z Zeldą, ich wielkiej miłości oraz swojej walki o pozycję towarzyską i majątek, które miały zapewnić szczęście kobiecie jego życia.
Zelda i Scottna huśtawce emocji
Gdy popatrzymy na horoskop partnerski Zeldy i Scotta, dostrzeżemy w nim niemal same nieharmonijne, konfliktowe konfiguracje, z których najbardziej niepokojące są połączenia pomiędzy Słońcem, Wenus i Księżycem a ograniczającym Saturnem i rebelianckim Uranem. Ta ostatnia planeta sprawiła, że związek bez przerwy odbijał się od jednego ekstremum do drugiego. Z kolei Saturn piętrzył problemy, stawiając przed partnerami wymagania, którym oni nie byli w stanie sprostać. A że miłość łączyła ich ogromna, o czym mówi koniunkcja Słońca z Wenus, tym trudniej i boleśniej znosili wszelkie nieporozumienia.
Ze sobą źle, bez siebie jeszcze gorzej
Dla Scotta związek z Zeldą musiał być przeszywającym doświadczeniem. W horoskopie Fitzgeralda nie znajdziemy żadnego nieharmonijnego aspektu, żadnej kwadratury ani opozycji. Nie znaczy to, że wszystko przychodziło mu łatwo, tylko że był nastawiony na wygodne, lekkie życie. Niestety, związek z Zeldą zburzył tę sielankę. Jej wymagania, podyktowane wpływem Słońca w Lwie w trygonie do nieznającego umiaru Jowisza, z jednej strony bez wątpienia inspirowały Scotta do działania, z drugiej jednak sprawiły, że życie na wysokich obrotach wyczerpywało oboje.
Słońce Zeldy znajduje się w kwadraturze do Księżyca Scotta, a z kolei Słońce Scotta jest w kwadraturze do Księżyca Zeldy. Taki układ Świateł to wskaźnik olbrzymiego przyciągania, ale zarazem i odpychania. Małżonkowie działali na siebie jak magnesy, nie mogli bez siebie żyć, a jednocześnie męczyli się ze sobą. W dodatku koniunkcja Marsów nie nastrajała ich bynajmniej pokojowo. Jeśli mogli wspólnie walczyć przeciwko czemuś, było dobrze, ale gdy zaczynali walczyć między sobą – sprawa się komplikowała. Od wielkiej miłości do nienawiści dzieliła ich cienka granica.
Jak dwa magnesy
Tym, co szczególnie zwraca uwagę, to wzajemne położenie ascendentów. Scott ma ascendent tam, gdzie Zelda w swoim horoskopie ma descendent, i odwrotnie. Takie położenie głównych osi kosmogramu jest zwiastunem niezwykle silnego przyciągania. Nie oznacza to jednak, że para będzie ze sobą szczęśliwa, nie mówi też za wiele o jakości związku. To jedynie przesłanka wskazująca, że odnaleźli się jak w korcu maku. Stanowią dwie połówki, które w swej różnorodności mogą się albo wspierać, albo niszczyć.
WARTO ZAPAMIĘTAĆ
☛ Wzajemne kwadratury Świateł to zwiastun różnic w temperamencie i ścierania się osobowości, a jednocześnie wskaźnik ogromnego przyciągania.
☛ Jeżeli Mars jednej osoby stoi w tym samym miejscu, co drugiej, wyzwala się potężna energia, która może być skierowana albo na walkę z przeciwnościami, albo na walkę przeciwko sobie.
☛ Opozycja ascendentów wskazuje na silną więź opartą na różnicach i potrzebie dopasowania się.
Zelda Fitzgerald ur. 24.08.1900, godz. 5.40 Scott Fitzgerald ur. 24.09.1896, godz. 15.30
tekst: Tomasz Danielewski
interpretacja horoskopu partnerskiego: Piotr Piotrowski