Miłość to jednak wielka tajemnica. Ma dwa aspekty – duchowy i cielesny. Ideałem byłoby, gdyby nasza miłość była pełna i czułości serca, i żaru ciała. O taką właśnie miłość modlą się kobiety (a także mężczyźni, choć nie chcą się do tego przyznać) od tysiącleci.
W ciągu wieków ludzie wynaleźli wiele sposobów na wzbudzenie uczuć – jedne działają na umysł (magia), inne na ciało (afrodyzjaki). Współcześni naukowcy też nie zasypiają gruszek w popiele – rozłożyli cielesną żądzę na części i stwierdzili, że już wiedzą, gdzie kryje się jej sekret. Ale miłość jako taka – jako wieczne porozumienie dusz i ciał – nadal opiera się zrozumieniu.
Możemy jedynie wykorzystać zebraną przez tysiąclecia wiedzę w próbie przyciągnięcia jej do siebie oraz – co często bywa trudniejsze – jej utrzymania. W tym wydaniu specjalnym Gm znajdziecie więc zarówno magiczne sposoby wpływania na uczucia innych, jak i sposoby wykorzystania w tym celu darów natury (ziół, kamieni), a także dowiecie się, co na ten temat sądzi współczesna nauka.
Miłość i magia
Najstarsze zachowane magiczne przepisy pochodzą z Sumeru. Mężczyzna, który pragnął zdobyć miłość ukochanej, musiał wymieszać w specjalnym zielonym naczyniu mleko i tłuszcz świętej krowy. Potem tą miksturą musiał skropić pierś wybranki. Niektóre ludy Bliskiego Wschodu wierzyły, że siedzibą miłości jest... wątroba. Dlatego wątrobę zmarłej tragicznie młodej osoby wykorzystywano do sporządzenia napoju miłosnego.
Starożytni Grecy również wierzyli w to, że części ciała zwierząt mają moc przyciągania miłości. Na przykład, że wymię hieny przywiązane do lewego ramienia wywoła gorące uczucie w każdym, na kogo spojrzy noszący tę „ozdobę”.
W Rzymie natomiast robienie magicznych napojów miłosnych było zakazane. Mimo to zdesperowane kobiety rzucały nagminnie czary na wybranków. Mówi się, że ofiarą magicznego napoju padł wódz rzymski Lukullus i poeta Lukrecjusz.
Jak to działa?
Działanie magii miłosnej opiera się na dwóch zasadach: sympatii (podobieństwa) i styczności. Czary, podczas których używamy czegoś, co należy do ukochanej osoby (paznokcie, włosy, wydzieliny ciała) są magią sympatii. Starożytni Grecy formowali z wosku figurkę, która przedstawiała daną osobę (w wosku znajdowały się włosy „ofiary”), a potem powoli podgrzewali ją na ogniu (aby i serce ukochanej roztopiło się w miłości), bacząc, by figurka nie rozpłynęła się, gdyż ukochaną osobę mogłoby spotkać nieszczęście.
Magia styczności była niegdyś popularna w Europie. W Szkocji na opłatku rysowano krwią z palca serdecznego koło. Potem opłatek święcono, przełamywano na pół. Jedną połówkę zjadała osoba cierpiąca z powodu nieodwzajemnionej miłości, drugą podawała obiektowi uczuć, który dzięki temu miał zapałać wieczną namiętnością.
W XIX wieku w Irlandii był bardzo popularny niezwykle dziwny zabieg magiczny. Otóż zakochana bez wzajemności kobieta udawała się na cmentarz, gdzie przed dziewięcioma dniami został pochowany mężczyzna. Rozkopywała grób i zdzierała z niego pas skóry od głowy do stopy. Jeśli udało jej się to zrobić przed świtem, mogła być pewna, że obiekt jej westchnień z pewnością zapała do niej gorącym uczuciem i będzie kochał ją tak długo, jak długo ona będzie w posiadaniu tego pasa skóry.
A może jednak kasa?
W naszych czasach, opanowanych przez technologię, bardzo aktualny staje się przepis magiczny ludu Hausa z Afryki Zachodniej: „Zapomnij o magicznym nietoperzu. Pieniądze są prawdziwym czarem, który pozwoli zdobyć kobietę”. Ale gdy nie mamy pieniędzy lub gdy upragniona osoba nie dba o korzyści materialne, pozostaje nam sięgnąć do starych magicznych sposobów, które może pomogą nam zdobyć jej uczucie. Pamiętajmy jednak, że to nasza miłość jest najpotężniejszą magią, a najsilniejszym zaklęciem słowa: „kocham Cię”. Okazujmy więc miłość ukochanej osobie, wierząc, że żar naszego uczucia kiedyś wreszcie stopi jej chłodne serce.
Można mieć pieniądze, sławę i powodzenie. Ale gdy nie mamy nikogo, kogo moglibyśmy kochać, i nie ma nikogo, kto nas kocha, nigdy nie zaznamy prawdziwego szczęścia.