Marzena Czuba: Warto to zrobić? Mam na myśli wakacyjny romans.
Joanna Sławińska: Warto, jeśli jesteś szczera wobec siebie. Jeśli umiesz to potraktować lekko. Bez oczekiwań, że to będzie miłość życia, że to potrwa dłużej, że to musi mieć dalszy ciąg. Wakacyjny romans to jest coś niezobowiązującego. Z tego, co obserwuję, rzadko któraś z kobiet tak do tego podchodzi. Od razu mamy wizję kontaktów po urlopie czy nawet wspólnego domu z ogródkiem.
Nie ma szans, żeby wakacyjny związek przerodził się w coś poważnego?
Można dopuścić, że jest mały procent, który przeradza się w coś poważnego. Raczej bym jednak tego nie zakładała. Ostatnie nasze rozmowy są o miłości, mówimy dużo o szczerości wobec siebie. Odpowiedz sobie szczerze na pytania: Dlaczego chcę mieć z kimś na urlopie bliską relację? Dlaczego akurat z tym człowiekiem, dlaczego chcę to zrobić? W wakacje, w pięknym miejscu, rozluźnione, widzimy wszystko w lepszym świetle. Praca daleko, jest zmysłowość, wszystko atrakcyjniejsze. Pojawia się facet, podoba się nam, prawi komplementy.
Kluczowe jest, na ile potrafię być ze sobą szczera. Podoba mi jego sześciopak, ale widzę, że nie mam z nim o czym rozmawiać! Jaka jest moja intencja wejścia w ten romans? Bo mam pustkę w sobie, poczucie niskiej wartości i potrzebuję plastra, żeby zalepić moje deficyty? Żeby sobie coś udowodnić, bo mąż mnie zdradził? To nie są fajne intencje. Plaster nie naprawi głębokich ran. Jeśli jestem osobą dowartościowaną, dobrze się z sobą czuję, mam z tą drugą osobą chemię, chcę seksu, to jak najbardziej wakacyjny romans może być czymś cudownym.
Tylko czy to nie grzech?!
Często potem słyszę: jesteśmy grzeszne, puszczalskie. Nie dokopujmy sobie, że się puściłyśmy. „Ona mu dała, ale to nic nie dało”, „Kobieta daje, a facet bierze”, tak się czasem mówi. Jeśli tak czujesz, to nie idź w to. Oczekujesz, że po seksie facet przyjdzie z kwiatami? Też nie idź. Dla mężczyzny seks to tylko seks, i to jest OK.
Kobiety nadal jednak mają tendencję, żeby do seksu dopisywać coś więcej, na przykład uczucia. Nawet na portalach randkowych piszą, że chcą seksu, a tak naprawdę szukają związku. Wakacyjny romans jest dla kobiet, które są szczere ze sobą i chcą zrobić to dla siebie. Facet chce seksu, ty chcesz seksu. Nikt nikogo nie wykorzystuje.
Z kim jest najlepiej romansować na wakacjach?
Czytałam książkę o Francuzkach. Kiedy Francuzka poznaje mężczyznę i czuje, że on rokuje, jest fajny, to ona nie idzie z nim szybko do łóżka. Najpierw go poznaje, patrzy, czy on ją szanuje, jakie ma plany na przyszłość. Jeśli facet jest superciachem, ale nic ich nie łączy, to seks jest od razu. U nas tak często nie jest. Szybko idziemy do łóżka z facetem, wobec którego mamy poważne plany. Nam się wydaje, że po cudownym seksie to on się od razu zakocha. Tego seksu jest dużo, to nie jest wabik dla mężczyzn. On jest dostępny na portalach randkowych w godzinę.
Pytanie do ciebie, czego ty chcesz od tego faceta? Potrzebujesz seksu, to idziesz się bzykać na plaży. Potrzebujesz związku, rozmawiasz. Seks zaciemnia obraz, przestajemy widzieć realnie. Czy on jest wart mojego ciała? Czy ja się przy nim czuję dobrze, bezpiecznie, czy on mnie słucha? My się skupiamy na facecie, a nie na sobie. Przestańmy się zastanawiać, czy on mnie chce, tylko czy ja go chcę? Trochę jak mówi Meryl Streep: kiedyś wchodziłam do sali i zastanawiałam się, czy ci ludzie tutaj mnie polubią. Dziś wchodzę do sali i zastanawiam się, czy ja ich polubię. Proste rzeczy.
A jeśli wpadniemy w szpony uwodziciela i nas wykorzysta?
Mam alergię na zdanie, on mnie tak wykorzystał. Jesteśmy dorosłe. Jeśli facet nawija ci makaron na uszy, to zachowaj trzeźwość. To jest twoja decyzja, z kim ty chcesz iść do łóżka. „On mnie uwiódł!” A gdzie ty byłaś? – pytam. Nie stawiaj się w roli ofiary, pozbawiasz się wtedy mocy. Nie dokopuj sobie, potraktuj to jako lekcję. Dziecko można wykorzystać, nie dorosłą kobietę. Co tu zadziałało? Wyciągnij lekcję na przyszłość.
Wakacyjny Don Juan, oczywiście, dobrze wie, co mówić. Wybiera niepewne siebie dziewczyny i uderza w czułe punkty. A ty idziesz na ten lep. Możesz iść świadomie, bo jest fajnym uwodzicielem, ale od razu sobie powiedz szczerze: nie spodziewam się więcej. Pakiet jest jasny: uwodzenie, seks, parę fajnych chwil. Większości z nas to nie wystarcza. Chcemy więcej. Na przykład, żeby się ten uwodziciel dla nas zmienił, ustatkował, a potem cierpimy, bo on chciał tylko seksu. Każda z nas kiedyś tego doświadczyła, tylko czy wyciągnęłyśmy z tego lekcję? To my tych uwodzicieli karmimy tym, że to na nas działa i nie przerzucajmy odpowiedzialności na nich. Dużo kobiet obwinia mężczyzn, bo to jest wygodne.
Uwodziciel wykorzystuje też presję, żebyśmy w końcu przeżyły ten romans na wakacjach.
„Turnus mija, a ja niczyja”. Przeżyj na wakacjach to, co chcesz przeżyć, czy to będzie romans, czy czytanie książki, tylko żeby to było twoje. Nie oszukuj siebie, bo zawsze skończysz rozczarowana. To nie jest tylko o romansie. Jadę do kurortu w Egipcie, chociaż marzę o Bieszczadach, pod namiotem. Uprawiam seks z przypadkowym facetem, chociaż szukam związku. Bądź z sobą szczera, czego tak naprawdę chcesz.
Ja ciągle drążę temat, że na wakacjach można spotkać miłość swojego życia?
Znasz taką parę?
Nie.
Ja też nie znam. Może za bardzo się śpieszymy z seksem? To się w wakacje zawsze dzieje za szybko. Czy my cenimy coś, co nam szybko przyszło? Nie. U męż-zyzn też tak działa. Lubią gonić króliczka. Gdy z nimi rozmawiam, mówią: tak, to dziewczyna tylko do łóżka. Sama mam takie sytuacje, znajome, ty też masz. Jak za kimś biegałyśmy i próbowałyśmy na różne sposoby, seksem, nie seksem, to po prostu nie działało. Więc jak spotkasz faceta na wakacjach, który ci się podoba, to weź tę dewizę Francuzek, nie śpiesz się. Poznaj go i przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie, jak ty się z nim czujesz?
Kiedy pytam o to kobiety, to widzę wielkie oczy. Bo my jesteśmy nauczone, że to my się musimy starać. Skaczemy przed facetem na czterech łapkach, ale jak się zastanowimy, to się okazuje, że on się nam wcale nie podoba.
Wakacyjny romans może też być po prostu flirtem, rozmową, prawda?
Czasem rozmowa może być super. Po co wybiegać, co z tego się rozwinie? My nie umiemy się cieszyć cudowną jedną chwilą. Angażujemy się i potem, zamiast pięknego, lekkiego wspomnienia, mamy niesmak. W wakacje jest okazja do niezobowiązującego, przelotnego spotkania z innym człowiekiem, niczym więcej. A to i tak jest bardzo dużo. Nas się uczy, że wartość ma to, co trwa. To nieprawda. Bo coś na chwilę też ma wartość. Ulotna przyjemna przygoda jest więcej warta niż dwudziestoletni, toksyczny związek. Tych lekkich, wakacyjnych chwil życzę!
Rozmawiała Marzena Czuba
fot. shutterstock