Na to spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi Jola cieszyła się od kilku tygodni. Rano w dniu wyjazdu, gdy komórka zagrała melodię pobudki, w jej głowie pojawiła się niespodziewana i niechciana myśl: zostań w domu. Próbowała ją odpędzić, ale jednocześnie poczuła, że jej ciało płonie. Przyłożony do czoła termometr pokazał prawie 40 stopni. Powiadomiła gospodarzy, że ma wysoką gorączkę i nie przyjedzie.
Gdy to zrobiła, poczuła, że nie jest już tak rozpalona, choć nie łyknęła jeszcze żadnej tabletki. Po południu, jak gdyby nigdy nic, miała równiutko 36,6 stopnia C. Włożyła kurtkę - była to połowa grudnia - i wyszła na spacer. Żałowała, że nie jest teraz z przyjaciółmi, ale czuła też w sobie wewnętrzną lekkość, cieszyło ją skrzypienie śniegu pod butami, rześkość mroźnego powietrza, czysta biel wokół.
– Jak pięknie jest żyć – pomyślała i nawet powtórzyła to głośno, jako że nikogo w pobliżu nie było, a potem wyświetliły się w jej głowie rzeczy, którymi chce się zająć. Gdy po powrocie do domu kliknęła w ikonkę przeglądarki internetowej, pokazała się jej wiadomość o wypadku busa, w którym kilka osób zostało rannych. Chwilę później uświadomiła sobie, że ona miała wsiąść do tego właśnie busa.
Nadświadomość, Wyższe Ja i Wyższa Jaźń
Historię tę opowiedziała mi jedna z moich studentek. Zauważyła przy tym, że tamtego dnia zatrzymała ją w domu jej nadświadomość, wysyłając jej myśl „zostań w domu” i dokładając gorączkę, by utrudnić jej zignorowanie. A potem przypomniała jej, jakie to uczucie cieszyć się życiem, tak po prostu. I podpowiedziała, czym powinna się zająć. Jola dodała, że wszystko w tym dniu działo się na zwolnionych obrotach, jakby na pograniczu jawy i snu.
Ktoś może zapytać: Co to takiego ta nadświadomość? To część naszego umysłu ponad świadomością i podświadomością, która ma dostęp do wyższej wiedzy i duchowości. Jest związana z falami mózgowymi theta, które występują w stanie bardzo głębokiego relaksu i medytacji. W tym stanie można odbierać od nadświadomości pomysły, inspiracje i objawienia, które pochodzą z poziomu boskości, Stwórcy, Wyższego Ja.
Nadświadomość jest często porównywana do anteny, która odbiera sygnały z innego wymiaru albo do mostu, który łączy nas ze Źródłem i naszym przeznaczeniem. Jest też nazywana superświadomością, która pozostaje w „intymnym kontakcie z naszą duszą”, jak określiła to Vianna Stibal, twórczyni metody Theta Healing.
Nadświadomość jest łączona z dwoma pojęciami używanymi często zamiennie – Wyższe Ja i Wyższa Jaźń. Warto zatem wyjaśnić, że mają one nieco inne znaczenie. Wyższe Ja to część naszej osobowości ponad naszym ego, naszymi emocjami, naszymi ograniczeniami. Jest ono naszym przewodnikiem, nauczycielem, a nade wszystko opiekunem, który pomaga nam rozpoznawać i realizować naszą duchową misję.
Wyższa Jaźń to duchowa część nas, połączona z naszym nieśmiertelnym istnieniem, która ma dostęp wszystkich naszych potencjałów i nieskończonych możliwości. Termin ten pochodzi z filozofii hinduistycznej i oznacza Najwyższą Rzeczywistość, która jest źródłem wszystkiego, co istnieje. Wyższa Jaźń jest tu identyfikowana z Brahmanem, czyli Absolutem – niezmiennymi wszechobecnym duchem, który przenika cały wszechświat. W tym rozumieniu Wyższa Jaźń danej osoby jest tożsama z atmanem, czyli indywidualną duszą.
Obrazowe wyjaśnienie tego możemy znaleźć w przekazie Kryona, mistrza spoza czasu i przestrzeni, o misterium duszy. Tłumaczy on, że nasze biologiczne ziemskie ciało może „wchłonąć” tylko część naszej wiecznej duszy, bo gdyby było inaczej, bylibyśmy czystym światłem. Ta część naszej duszy, która nie bierze udziału w ziemskim eksperymencie, znajduje się po drugiej stronie zasłony i utrzymuje naszą więź ze Stwórcą/ Absolutem/ Źródłem, a obie łączy piękna srebrzysta nić. Można powiedzieć, że Wyższe Ja i Wyższa Jaźń są aspektami tego samego ducha, który manifestuje się na różnych poziomach świadomości.
Wyższe Ja zna naszą przyszłość
Nasze Wyższe Ja ma połączenie z Wyższą Jaźnią, a tym samym z Kronikami Akaszy i całą wiedzą z każdego czasu i przestrzeni. I gdy prosimy lub pytamy je o coś, zawsze otrzymujemy pomoc, znajdujemy rozwiązanie. Nie zakładajmy jednak, że wydarzy się to w określony sposób. Najlepiej jest odpuścić i zauważać to, co do nas przychodzi – a przychodzi w swoim czasie –i poddać się temu z ufnością. Ja osobiście po wielokroć zaufałam głosowi swojego Wyższego Ja – dziś jest to moją codzienną praktyką – w najróżniejszych sprawach.
W 2006 roku wyszłam za mąż za Amerykanina i wyjechaliśmy do Colorado Springs, jego rodzinnego miasta. Nie bardzo wiedziałam, czym mam się tam zająć. Ale wkrótce, a był to styczeń, mąż otrzymał miesięczny kontrakt w Teksasie. Ponieważ w stanie Kolorado panowała sroga zima, z radością pojechałam z nim do cieplejszego Dallas. W drodze powrotnej zamknęłam oczy i popłynęłam myślami ku temu, w jakim kierunku powinnam pójść ze swoją wiedzą, doświadczeniem, ukończonymi kursami.
Z intencją otrzymania odpowiedzi popadłam w stan medytacyjny i w pewnym momencie usłyszałam z tyłu głowy: Przeprowadź się do Chicago. Wyrwana z wyciszenia, obejrzałam się za siebie, bo miałam wrażenie, że powiedziała to osoba fizyczna. Pomyślałam, że gdy ja byłam w tym półśnie, mąż zabrał kogoś po drodze. Nikogo jednak na tylnym siedzeniu nie zobaczyłam. Głos, który usłyszałam, był tak wyrazisty, że nim dojechaliśmy do domu, przekonałam męża, abyśmy się przeprowadzili. I po jakimś czasie, właśnie w Chicago, poznałam metodę ThetaHealing i zajmuję się nią do dzisiaj, od kilkunastu lat w Polsce.
Inne zdarzenie, które pokazuje, że Wyższe Ja zna naszą przyszłość, było może mniejszej wagi, ale zapewniło mi na kilka godzin komfort, którego inni nie mieli. Po jednym z urlopów, gdy zdałam już pokój i czekałam przed recepcją na transport na lotnisko, usłyszałam głos Wyższego Ja, abym wstąpiła do hotelowego sklepu. Posłuchałam i od razu wpadł mi w oko piękny jasnoróżowy szal. Dotknęłam go i poczułam pod palcami sztuczność materiału. Z zasady nie kupuję rzeczy, które „nie oddychają”, ale tym razem, wiedziona głosem swojego Wyższego Ja, zrobiłam to i włożyłam szal do bagażu podręcznego.
Kilka godzin później, gdy weszłam do samolotu, poczułam, jakbym znalazła się w zamrażarce. Minął kwadrans od startu i dalej było lodowato. Stewardesa, którą poprosiłam o włączenie ogrzewania, powiedziała, że jest jej bardzo przykro, i również zimno, ale ogrzewanie nie działa. Był to koniec maja, wracaliśmy z Egiptu i prawie nikt nie miał ciepłych rzeczy. Przypomniałam sobie wtedy o szalu w swojej torbie, wyjęłam go i owinęłam się nim jak mumia, nachuchawszy wcześniej do środka. I tak przebyłam tę podróż, podczas której udało się mi nawet przysnąć, w poczuciu ciepła i komfortu.
Odpowiedź warto przyjąć z pokorą
Niektóre rozwiązania nasze Wyższe Ja samo nam podsuwa, ale o wszystko możemy też pytać świadomie. I z pewnością nie wszystkie sytuacje, na które naprowadza nas Wyższe Ja, są dla nas łatwe, ale dzieje się tak po to, abyśmy się rozwijali, zdobywali określone atrybuty. Dlatego, gdy podczas kursów uczymy się dociekania swoich przekonań, zawsze na końcu zadajemy pytanie, jaką było to dla nas lekcją.
Materiał Partnera: Marianna Bartke, Instruktorka metody Theta Healing w stopniu Master & Science
fot. Zolotarevs/Shutterstock