To stało się nagle, w 2008 roku. Dr Eben Alexander, lekarz największych szpitali uniwersyteckich Harvarda, wykładowca czołowych uczelni USA, ojciec dwójki dzieci, przebudził się o 4 nad ranem z potwornym bólem pleców i migreną. Sądził, że to chwilowa niedyspozycja, lecz po kilku minutach nie mógł już zrobić kroku. Żona Holley masowała mu plecy, ale było coraz gorzej. Trafił do szpitala – tego samego, w którym pracował jako neurochirurg. Koledzy jednak nie potrafili mu pomóc. Trzy i pół godziny później był już w stanie krytycznym. Zapadł w śpiączkę. Leki nie działały, ciało przestało reagować na bodźce, mózg przestał funkcjonować. Wtedy dr Scott Wade pobrał mu z kręgosłupa nieco płynu mózgowo-rdzeniowego do analizy. I bardzo się przeraził, kiedy zobaczył w strzykawce, zamiast klarownej zwykle jak woda cieczy, lepką, zaropiałą maź. Okazało się, że Alexander został zakażony bakterią – pałeczką okrężnicy, która pożerała jego komórki nerwowe. Osoby, które przeżyją taki atak (są to wyjątki), przez resztę życia wymagają stałej opieki. Lekarze powiedzieli więc rodzinie neurochirurga, by szykowała się na jego śmierć. Usłyszał to 9-letni synek Ebena. „Przybiegł do mojej sali i błagał: »Tato. Wszystko musi być OK«. Czułem jego obecność i … zacząłem się budzić” – wspominał później Alexander.
Sny nie chronią przed złym losem, ale pokazują, jak sobie radzić z problemami i podążać za własną gwiazdą
Niezależnie od postaci występujących w snach, zawsze śnimy siebie i o sobie. To, czego nie wiemy bądź nie chcemy wiedzieć albo to, czego nie chcemy świadomie dopuścić do głosu. Nocą mamy szansę skontaktować się z bogactwem psychicznym, które w sobie nosimy. Wydarza się wszystko, co niemożliwe.
Czytaj dalej >