W snach lewitujemy, odwiedzamy fantastyczne kraje, trafiamy do czasów, które dawno minęły albo wcale nie istniały, przeżywamy uczucia straszne albo tak piękne, że żal się budzić. A wszystko po to, byśmy uwierzyli, że jesteśmy czymś więcej, niż myślimy.
„Jestem, jestem na Wesele, przyjedzie tu gości wiele, żeby ino wicher wiał. Co się w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach: czy to grzech, czy to śmiech, czy to kapcan, czy to pan, na wesele przyjdzie w tan”.
Tak Chochoł w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego zapowiada swoich towarzyszy – zjawy i duchy, które uosabiają bolączki, nadzieje i niespełnione marzenia głównych bohaterów dramatu. Sny są ich odzwierciedleniem. Mają ogromny wpływ na nas, na to, co robimy i jak myślimy. Kładąc się spać, życzymy dzieciom i partnerowi pięknych snów. A one są tylko takie, jakie zarządzi nasza podświadomość, która uwalnia zamknięte w niej emocje i wspomnienia.