Traumy i rodzinne sekrety
Dreszcze, słabość, przerażenie… Prędzej czy później każdy z nas przeżywa coś wstrząsającego, co naznacza go i co przypomina o sobie niespodziewanie, gdy myślimy, że już dawno o tym zapomnieliśmy.
Świadectwa
Dwudziestoczteroletnia Mélissa jako dziecko była maltretowana przez ojca. Niedawno zamieszkała ze swoim partnerem. Opowiada: „Obróciłam się, a on patrzył na mnie z szyderczym uśmiechem mojego ojca. Nigdy nie widziałam u niego podobnej miny, przecież jest bardzo uprzejmy. Poczułam taki strach, że aż mnie zemdliło”.
Z kolei Dominique niedawno rozwiódł się z żoną, która zdradzała go przez wiele lat, i zaczął się spotykać z młodą kobietą. Wyjawia mi: „Uśmiechała się, odpowiadając na SMS-y od przyjaciół, a ja pomyślałem: «Znowu się zaczyna». Zakręciło mi się w głowie. Powiedziałem, że nie jestem jeszcze gotów na nowy związek, i dosłownie stamtąd uciekłem”.
Lęk – dotyczący określonego obszaru lub bardziej uogólniony – może być uświadomiony w mniejszym lub większym stopniu. Dotyka na przykład relacji uczuciowych, jak w przypadku Dominique’a, który najpierw unikał odczuwania go, rezygnując ze wszelkich więzi uczuciowych na rzecz relacji fizycznych bez przyszłości, a następnie dzięki poznaniu pewnej młodej kobiety zrozumiał, do jakiego stopnia obawia się, że po raz kolejny zostanie zdradzony. Dominique wręcz tego oczekuje, nie umie sobie wyobrazić, że dziewczyna może wysyłać SMS-y do przyjaciół, a nie do kochanka.
Szok psychiczny i jego skutki
Po przeżyciu traumy mamy więc, nie zdając sobie z tego sprawy, skłonność do „wypychania” przed siebie tego ,co jest za nami, do projektowania przeszłych doświadczeń na teraźniejszość i do interpretowania sytuacji, słów i spojrzeń w świetle tego, co przeżyliśmy i co odcisnęło na nas swoje piętno.
Jeśli całe nasze dzieciństwo było naznaczone deprecjonującym lub wrogim spojrzeniem brata czy rodzica, trzeba będzie popracować nad oczyszczeniem tych filtrów, by już więcej nie traktować innych osób tak, jak by były one tożsame z figurami z przeszłości. Nasz mózg bowiem, nie znosząc próżni, wypełnia nieznane tym, co zna.
Gdy poznajemy nową osobę, często mamy skłonność do tego, by nieświadomie stawiać znak równości między nią a ludźmi, których znaliśmy wcześniej. A ponieważ to umysł tworzy rzeczywistość, jesteśmy w stanie, nawet się nie spostrzegając, sprowokować drugą osobę, której fizyczność przywodzi nam na myśl brata czy rodzica, do zachowywania się tak jak oni.
Traumy odciskające najgłębsze piętno manifestują się głównie poprzez negatywne symptomy – znieczulenie uczuciowe czy brak życia emocjonalnego mogą stać się sposobem na niezbędne odcięcie się od traumatycznego wydarzenia, pozwalając jednostce się nie zatracić.
Przypadek osiemnastoletniego Solala
Nieskazitelny i zrównoważony Solal, sztywno siedząc w fotelu, opowiada mi pozbawionym uczuć głosem o traumie, która jest wszechobecna w jego życiu: młodsza siostra zginęła na jego oczach, gdy miał pięć lat. Solal nie wykazuje oczywistych objawów – można się ich jednak domyślić, doszukać w szczelinach i w pustych miejscach, które pozostały po emocjach. Mężczyzna mówi mało i mało się uśmiecha, stracił kontakt ze swoimi uczuciami. Unika zajmowania stanowiska.
To student bez historii. Szczęśliwie jego wyobraźnia pozostaje nieskrępowana i to pozwala nam na nowo złapać kontakt z życiem tlącym się w nim. Stwierdza: „Mógłbym się porównać do góry lodowej. Jestem zimny i nie uzewnętrzniam uczuć. Wszystkie pozostają ukryte w moim wnętrzu”. Tego sobotniego poranka rozpoczyna odmarzanie.
Komentarz terapeuty
Trauma pozostawia niewiele miejsca – między wyparciem cierpienia z przeszłości a wzmocnieniem szczegółów z teraźniejszości – dla podmiotowości i rozumowania, które odgrywają rolę w regulowaniu emocji i relacji. Pewnego dnia, gdy długo pracowaliśmy nad skutkami tragicznej śmierci jego siostry, Solal powiedział mi: „Bez pani pozostałbym jeżem, miękkim w środku, kłującym na zewnątrz”.
Odpowiedziałam: „Jeżem? Czy trupem? Bez narzędzi umożliwiających myślenie o tym, co było nie do zniesienia, dalej udawałby pan, że nie żyje. Po to, by nie opuścić tego dziecka, którego śmierci nie mógł pan zapobiec i wobec którego czuje się pan winny”. Bo pod pozorami dobrze wychowanego nastolatka kryła się faktycznie trupia sztywność; dostrzegłam ją już podczas naszych pierwszych rozmów.
Potrzeba było długich sesji, by odsłonić to poczucie winy i by Solal mógł wyjść ze stanu stuporu bez ryzyka, że oszaleje z bólu. Ale stopniowo udało mu się przenieść odpowiedzialność za tę tragedię na życie i na swoich nieostrożnych rodziców, dzięki czemu mógł ponownie ruszyć własną życiową drogą.
Jak pisze Sándor Ferenczi, psychoanalityk współczesny Sigmundowi Freudowi: „Człowiek nie odczuwa już żadnych emocji; tak naprawdę nic mu się nigdy nie przydarza, identyfikuje się tylko z innymi osobami” i ryzykuje, że nie rozwinie nic poza intelektem.
Przypadek Soni
Dokładnie tak było w przypadku Soni. Sonia jest młodą lekarką, błyskotliwą i uroczą, obdarzającą swoich pacjentów życzliwością i serdecznością, których sama nie zaznała w dzieciństwie. Toksyczna matka zabraniała jej samodzielnie istnieć, czuć, żyć i myśleć, nic więc dziwnego, że na początku terapii Sonia wydaje się rozdarta. Z jednej strony bardzo szybko dociera do niej, w czym tkwi jej problem, z drugiej – jej myśl biegnie tak szybko, że ona sama nic nie czuje.
Jest jak „grzeczny piesek wytresowany, by uspokajać” matkę (to określenie przyszło jej do głowy, gdy uświadomiła sobie swój gniew) i pozostać przezroczystym. Jest niezdolna dostrzec i spokojnie przeanalizować rzeczywistość, zapytać samą siebie, jakie są jej własne odczucia. Faktycznie, trauma tłumi uczucia, co powoduje poważne zahamowania w myśleniu, odczuwaniu lub też w obszarze relacji społecznych, prowadząc do powstania pseudoautystycznego profilu psychologicznego danej osoby.
Traumy wyrażają się w ciele i poprzez ciało
Emocje objawiają się w głównej mierze w ciele (palpitacje serca, ściśnięty żołądek, uczucie guli w gardle). Trauma trwale wpływa na sen lub trawienie, zmienia wrażliwość na pewne doznania. Jej piętno rysuje na ciele strefy zakazane, tak jak w przypadku pewnej młodej kobiety, która nie znosi bransoletek, bo tak bardzo przypominają jej chwyt gw****ciela trzymającego ją za nadgarstki.
Ciało wchłania nadmiar niewyobrażalnego lęku, ujawniającego się na co dzień w somatyzacjach, na przykład przed egzaminem lub w okresie stresu: bóle pleców, zawroty głowy, migreny, pieczenie w żołądku… Jako siedziba uczuć i pomost między nimi a światem zewnętrznym nasze ciało nosi i roznosi traumę, która nie może zostać wypowiedziana lub swobodnie i w pełni przemyślana.
Prawdziwa trauma odcina nas od naszych wewnętrznych punktów odniesienia i zabrania nam czuć. W przypadku dziecka maltretowanego lub wykorzystywanego przez rodzica czucie postawiłoby je w sprzeczności z twierdzeniami, nakazami i pragnieniami dorosłego. Tymczasem dziecko potrzebuje przede wszystkim utrzymać więź, choćby za cenę zanegowania siebie. Jest więc gotowe odciąć się od własnych doznań, by nie być w sprzeczności ze swoim rodzicem. W efekcie jako dorosły człowiek może sobie nie uświadamiać, że woda jest za gorąca i że parzy albo cierpieć na bezsenność, gdyż nauczyło się pozostawać w ciągłej czujności itp.
Trauma burzy rozsądek
Trauma z definicji burzy zdrowy rozsądek i ciągłość rzeczywistości. Zawsze wiąże się ze śmiercią, choćby symboliczną i tożsamościową, jako że gwałtownie niszczy istniejący porządek rzeczy. Zamęt w życiu osobistym lub zbiorowym, żałoba lub pozbawienie wolności oznaczają wrzucenie w nonsens. A istota ludzka nie może znieść braku sensu.
To dlatego, gdy przeżywamy traumę, bardzo często sami wpędzamy się w poczucie winy, które pozwala nam ograniczyć poczucie absurdu przez postawienie nas samych u źródeł katastrofy: „Gdybym nie miała spódniczki, nie zostałabym zaczepiona”, „Gdybym dostała dobrą ocenę, mama nie zamknęłaby mnie w piwnicy”, „Gdybym nie rozmawiała przez telefon, mogłabym złapać synka, zanim upadł” itd. Inaczej mówiąc, by spróbować wyjaśnić coś, co jest dla nas nie do zniesienia, tworzymy pozbawione sensu związki przyczynowo-skutkowe.
Poczucie winy i wstyd
Może się to przerodzić w poczucie winy, że w ogóle istniejemy. Faktycznie istotnym przejawem traumy jest wstyd, czy to dotyczący jakiegoś elementu wyglądu, czy to skanalizowany w takim czy innym kompleksie (pochodzenie społeczne, wzrost etc.). W przeciwieństwie do poczucia winy pozostaje on niewypowiedziany i okazuje się trudniejszy do namierzenia. Dezorganizuje myślenie. Przeorganizowuje życie poprzez poważne zachowania unikowe.
Zagrzebany głęboko i niesiony na co dzień wstyd – czy to świadomy i odczuwany, czy też bardziej pierwotny i niezidentyfikowany (jak na przykład dziecka zrodzonego z gwałtu) – zachowuje się jak wyciek ropy duszący możliwość istnienia, a czasem nawet przetrwania (co pokazują samobójstwa ocalałych z Shoah albo ryzykowne zachowania nastolatków, którzy doświadczyli maltretowania jako dzieci).
Póki gnieździ się w naszym wnętrzu, dostęp do innych uczuć (bunt, złość, poczucie niesprawiedliwości) pozostaje zablokowany, a wyzwolenie się spod ciężaru traum jest niemożliwe. Tutaj kluczowa okazuje się psychoterapia przynosząca „słowa, które trafiają w gnębiące nas zło i z niego leczą”.
W przypadku najbrutalniejszych traum dochodzi do ograbienia człowieka z części jego ja lub wręcz do uniemożliwienia stworzenia spójnej i ciągłej tożsamości. Nie będzie to skutkować „widocznymi” symptomami, ale raczej spłaszczeniem rysów osobowości: zahamowaniami, „paraliżem” w relacjach, impasem i pustką w głowie przy próbach rozpoznania własnych odczuć – jednostka nie uświadamia sobie, jak istotny wpływ na nią ma to, co przeżyła.
Ludzki umysł zdolny jest zdeformować, pociąć na kawałki i posłać w zapomnienie całe obszary rzeczywistości –tylko po to, by przetrwać. Wyzwolenie się z tego stanu zależy więc od ponownego połączenia tych części siebie, od przyswojenia sobie własnej historii, choćby okazało się to przerażające Jest to konieczne dla odnalezienia wewnętrznej integralności i pełni, ale także sensu własnej egzystencji i zdjęcia z niej ciężaru przeszłości.
fot. shutterstock